-Maria!
Zawołała Wanessa córkę..
-Już idę Mamusiu!
Krzykneła Maria biegnąc z książkami w ręce do domu..A gdy dobiegła,weszła do domu i zapytała ściągając Buty.
-W czym mam ci pomóc Mamusiu ?
-Nie ściągaj bucików Kochanie! Chciałabym abyś pojechała na rowerze do sklepiku..
-Oczywiście!
krzykneła Maria z powrotem ubierając buty.Ubrała kapelusik i pociągneła mame za suknie
krzykneła Maria z powrotem ubierając buty.Ubrała kapelusik i pociągneła mame za suknie
-Mamo..
-Tak córuniu ?
-A pieniążki ?
-Ach Tak! Proszę w tym portfeliku jest 50 zł.Jeżeli zostanie ci reszta to kup sobie coś,ale nie za drogiego..
-Dobrze mamo.Bardzo dziękuję,jesteś wspaniała1
-A na Tej karteczce jest napisane co masz kupić..No prosze już idź.
Maria wyszła,wzieła rower,wsiadła na niego i pojechała..Przed sklepem się zatrzymała i położyła rower.Wchodząc do sklepu przeczytała liste zakupów.
____________________________________________________________
Zakupy:
10 Jajek
Ser żółty
2 kilo Ziemniaków
2 wody niegazowane smakowe
I coś sobie kup
____________________________________________________________
Podeszła do lady i powiedziała do Sklepikarza.
-Poprosze 10 jajek.
-Dobrze coś jeszcze?
Zapytał sklepikarz podając Marii 10 jajek.
-Tak.Poprosze jeszcze ser żółty oraz 2 kilo Ziemniaków
I tak dalej i tak dalej.....
Gdy w końcu Maria zapłaciła,nadszedł czas aby kupić coś dla siebie..Maria się rozglądała,gdy w końcu zauważyła przepiękne lustereczko!
-Poprosze to lusterko!
-Dobrze...3:50
Maria zapłaciła i wyszła.Wsiadła na rower,na kierownicy zawiesiła worek z zakupami,a Lalkę trzymała w jednej ręce.Pojechała,popatrzała lalce w oczy,po chwili znów popatrzała na przód,na droge.Gdy zauważyła że nie jest w mieście,była w jakimś wielkim pięknym mieście.Zatrzymała się przed hotelem i zsiadła z roweru,Położyła rower i wyjeła z kieszeni telefon.zadzwoniła an numer mamy,gdy nagle w słuchawce usłyszała
-Przykro nam,wybrany numer nie istnieje.
Maria schowała telefon i weszła do hotelu,jakiś nie znany jej człowiek podszedł do niej zawołał
-Veronico! Gdzie ty się szlajasz!?
Maria się okropnie ździwiła,Odpowiedziała
-Ja...Ja jestem Maria i się zgubiłam..
-Nie wymyślaj Bzdur Veronico! Ale co to za ciuchy!?
Krzykną facet i złapał Marie za ręke i poszedł z nią do jakiegoś nie zwykle dużego pokoju hotelowego.
-Proszę,już cię rozpakowali.Przebierz się.Ja idę na spotkanie.
Powiedizał facet i pocałował Marię w czółko.Maria otworzyła szafę,było w niej strasznie dużo ciuchów.A te wszystkie ciuchy były jej.Maria przebrała się i usiadła na łóżku,wyjeła książke z najniższej półki i zaczeła czytać.Po godzinie do pokoju wszedł facet i powiedział
-Córeczko,czas na obiad.
Maria odłożyła książkę na półkę i pobiegła z tatą do restauracji.Każdy coś zamówił,zjedli i nagle stało się coś dziwnego........CGN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz